środa, 15 sierpnia 2012

Poczta – telegraf – telefon - czyli połowa sierpnia

Urlop. Morze. Upał. Pusta plaża. Ciepły piasek. Fale. Opalenizna. Lampion szczęścia w intencji zacnej. I mandat z metropolii Szczecinek, nie można przecież żyć samym miodem.
Fryzjer. Krótkie włosy. Oswajanie lustra. Niekończąca się opowieść. Westchnienie. Coraz bardziej problematycznym staje się oswajanie oczywistego faktu upływu czasu.
Lotnisko. Dot. Uściski. Rozmowy. Uśmiech. Jej uśmiech przecudny, przeszczęśliwy.
"Czekolada Cafe". Lody piernikowe. Lody makowe. Lody cynamonowe. Znam je wszystkie. Nowe, coraz bardziej jesienne, horyzonty smaku.
I wino greckie – jak zwykle w sierpniu – już zachomikowane na ostatnie dni lata.
Złote sierpnia pokoje... krągłe kiście jarzębiny, zielone kulki na kasztanowcach, jak to - już? Tak szybko?
W głowie słowa z Poświatowskiej. Nie, jeszcze nie jest mi zimno. Ale jak zwykle obawiam się tych moich jesiennych smutków.

[muzycznie - z porannej Trójki inspiracja
najwyraźniej bardzo inspirująca, bo kupiłam całą płytę]

5 komentarzy:

  1. Byłaś u fryzjera i MILCZYSZ o tym? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej kwestii milczę bardzo wymownym milczeniem;P
      W nowej fryzurze wyglądam smutno, biednie i nieszczęśliwie. Wyjątkowo nieadekwatnie do życiowej sytuacji, gdyż jestem wesoła, chwilowo (dziś płacę podatek dochodowy a w piątek VAT) nawet bogata, no i zdecydowanie szczęśliwa:)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy artykuł. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń