czwartek, 15 listopada 2012

Smętnosnucie

Dwa tematy.
Jeden przyskórny, wałkuję do znudzenia, póki znajduję chętnego słuchacza/czytacza. Temat, który wyznacza rytm dnia, któremu podporządkowuję wejścia i wyjścia. Nie przypuszczałam, że dieta ułożona przez dietetyczką aż tak bardzo zdominuje moje życia. Stan na dziś? Jestem dla diety a nie dieta dla mnie. Przyjemności w tym nie ma. Ale ja już nie chcę przyjemności. Ja, hedonistka chcę – o zgrozo! - efektu. Przyjemność może poczekać. Nawet nie buntuję się przeciw takiemu umartwianiu. Ta kulinarna asceza pięknie wpisuję się w ohydę listopada.

Temat drugi. Ten, o którym milczę. Milczę bardzo, milczę bez aluzji. Milczę milczeniem doskonałym. Ale głowie rozkładam, rozdrabniam, puzzle słów składam. Szukam składności, tropów, sugestii. Szukam z nadzieją, że nie znajdę, bo bardzo, och jak bardzo, chcę się pomylić. Pomylić i wykpić to przeczucie, doświadczyć ulgi i rozpłakać się... ze szczęścia?  Zajmuję ręce, zajmuję myśli. Jak to możliwe, że mimo tego pozostaje tyle przestrzeni, którą wypełnić umiem tylko obawą...?

[potrzebuję położyć się, zamknąć oczy i słuchać, mogę też siedzieć i bezmyślnie patrzeć na morze
ale muszę odpocząć. od siebie też. a może nawet przede wszystkim
jakże mi ten Fitzsimmons pasuje, to jego smętnosnucie dźwięków do mojego smętnosnucia myśli
zapadam się jak w ciepły golf, po czubek nosa, po końce palców
]


poniedziałek, 12 listopada 2012

Palec pod budkę

List. I odpowiedź.
Wyślij. Wysłane.
I olśnienie – w tej samej chwili – że nie o odpowiedź ale o ciszę chodziło.
I chociaż ostatnio z dala od słów, w tym akurat przypadku straciłam doskonałą okazję, aby milczeć. Bardzo głupio i bezmyślnie tak reagować. Trzy litery jednego słowa, które sprawiają że jest klik „muszę”. A nie muszę, to tylko informacja, nie jest w niej zawarta jakakolwiek prośba o pomoc. A jednak... czy wystarczyłoby zwyczajne przyjęcie do wiadomości? Pewnie tak.
A ja wciąż mylę spokój z obojętnością.
Powinno istnieć ustrojstwo pozwalające wyciągać własne, nierozważnie wysłane listy z cudzej skrzynki. Czy tylko ja mam takie zapotrzebowanie..?

[Toni Childs. Lubię wtulać się w te dźwięki.
Wnikać w jej świat. Tam jest dobrze. Bezpiecznie. Zawsze.
]


wtorek, 6 listopada 2012

Zmieścić w sobie

Październik.
A mnie wciąż bolą barki. Tyle na nie spadło.
Gwoli sprawiedliwości dodam, że dobrego też.
Ale dźwigać trzeba tę intensywność, szybkość dziania się, nawet pobieżność zapamiętywania czyli wszystko, czego nie lubię i z trudem akceptuję. Bo ja lubię smakować, włos dzielić na czworo, oglądać wszystko pod każdym możliwym kątem. Mieć czas na zapamiętanie.
Momentami chce mi się płakać z ogromu szczęścia.
Momentami – z ogromu nieszczęścia, które kiedyś tam pozostawiło blizny.

A listopad? Jest. Sennością podszyty, łzami, zmęczeniem.
Zaklęcie „bądź dla siebie dobra”. Umiem? Umiem.
Są takie lekcje, które odrobiłam wyjątkowo pilnie.

[wplotłam te dźwięki w moje po Polsce przejazdy
słucham. tęsknię. przypominam sobie złote korony drzew. słońce. mgły.
jak to możliwe, że udaje mi się zmieścić w sobie tak wiele wspomnień?]