poniedziałek, 31 grudnia 2012

When the moon...


Dziś rano obudziłam się z myślą, że już jestem bardzo zmęczona i rozżalona. Zmęczona tym wyjątkowo długim i złym ostatnim kwartałem tego roku. Kolejną chorobą w domu. Kolejnym rachunkiem z apteki. Kolejnym tygodniem z kaszlącym dzieckiem i zmaganiem się z własną niemocą. Toczymy się od infekcji do infekcji, i nie wiem, czy to potrwa do wiosny? Czy może do śmierci?
G. napisała, że „gorzej już być nie może!”.
A ja... ja w tej kwestii mam nieograniczoną wyobraźnię. I wiem, że gorzej jednak być może.
Lepiej też, ale...
I ja tego „gorzej” bardzo się boję. Konfrontacji, braku siły, porażki.
Więc na nowy rok życzę sobie nie bać się.
Nienawidzę bać się. I jakże konsekwentnie... wciąż się boję.
Niech ten następny rok będzie rokiem walki ze strachem.
On zabiera mi dużo. Za dużo...

[optymistyczna piosenka
bo właściwie... dlaczego nie?
]

piątek, 21 grudnia 2012

Milczenie

[to nieprawdziwy niezrozumiały żart
że się wybierasz w jakiś znacznie większy świat...]

...ale to nie żart. Dziś dzień ostatniego pożegnania.
Spoglądam na kwiaty z czarną wstążką. To wszystko, chociaż już przemyślane, przepłakane nadal wydaje mi się tak bardzo irracjonalne. Niemożliwe. I powoli żegnam się. Żegnam się z nadzieję, że kiedy pojadę na cmentarz zobaczę ją uśmiechniętą krzyczącą „nie, nie! impreza odwołana!”.

Potrzebuję tego pożegnania. Dużo smutku wysmuciło się. Jeszcze więcej nadal czeka.
Ale czas zrobić kolejny krok. Pójść dalej.
I w sobie zachować dobrą pamięć wspomnień.
Krok dalej. Żeby odzyskać głos...


piątek, 7 grudnia 2012

Już czas...


Chyba czas już to napisać. Usankcjonować słowami. I nareszcie przyjąć.
Dot nie żyje. Moja przyjaciółka. Moja mała dziewczynka.
Nie żyje ona, nie żyją jej piegi, krótkie włosy, uśmiech.
Nie żyje to charakterystyczne „r”.

A od wczoraj pada śnieg.
Podobno kiedy pada to znaczy, że anioły strzepują skrzydła.
Czyli... furkoczą nimi aż miło.
Rozumiem te anioły. Ich poruszenie. Też chciałabym mieć taką sąsiadkę.
Ona jest w tym śniegu.
Spada na miasto, które kochała.
Na miasto, do którego wracała jak do domu.
Teraz otula je całe. Bez ograniczeń.

Od wczoraj piszę list do niej.
Bo wierzę, że adresatka go odczyta.
Czy jest za późno, aby życzyć jej spokojnej podróży?
Spotkania z O.?
Dobrego... dobrego wszystkiego?
Śpij, Dziewczynko Z Piegami.
I napisz czasem.
Albo przyśnij się i opowiedz jak się masz...




czwartek, 6 grudnia 2012

...

...a śnieg pada. Tak po prostu.
Pada i przykrywa wszystko tą piękną, zimną, bezduszną bielą.
Chciałabym, aby i mnie przykrył. Duszę. Myśli. Emocje. Wspomnienia.
Aby przez chwilę mieć nadzieję, że nie zdarzyło się to wszystko, co się zdarzyło.

[dziś bez piosenki
potrzeba miejsca dla ciszy]