Chyba czas już to napisać. Usankcjonować słowami. I nareszcie przyjąć.
Dot nie żyje. Moja przyjaciółka. Moja mała dziewczynka.
Nie żyje ona, nie żyją jej piegi, krótkie włosy, uśmiech.
Nie żyje to charakterystyczne „r”.
A od wczoraj pada śnieg.
Podobno kiedy pada to znaczy, że anioły strzepują skrzydła.
Czyli... furkoczą nimi aż miło.
Rozumiem te anioły. Ich poruszenie. Też chciałabym mieć taką sąsiadkę.
Ona jest w tym śniegu.
Spada na miasto, które kochała.
Na miasto, do którego wracała jak do domu.
Teraz otula je całe. Bez ograniczeń.
Od wczoraj piszę list do niej.
Bo wierzę, że adresatka go odczyta.
Czy jest za późno, aby życzyć jej spokojnej podróży?
Spotkania z O.?
Dobrego... dobrego wszystkiego?
Śpij, Dziewczynko Z Piegami.
I napisz czasem.
Albo przyśnij się i opowiedz jak się masz...
ech.
OdpowiedzUsuńpięknie napisałaś.
Czasem slowa, to za malo. Przytulam wiec mocno Cie w myslach.
OdpowiedzUsuńi ja, i ja przytulam i wysyłam najcieplejsze myśli
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas przypominam sobie o tym fakcie. Tak, przypominam, bo on wciąż jest jakby poza... Jest tyle rzeczy...
OdpowiedzUsuńOh, sama wiesz...
Majsan