poniedziałek, 21 stycznia 2013

Niezmiennie

Lubię zimę, a takie dni jak sobota i niedziela sprawiają, że i tę zimę lubię. Bo i mam powody.
Dużo śniegu, mróz, atrybuty zimy jaką pamiętam z dzieciństwa. Chyba odkurzę sanki, które zalegają w piwnicy Starego Domu. To nic, że mają ponad trzydzieści lat, dziś tak solidnych, dużych i ciężkich sanek nikt już nie robi, a mnie się marzą rodzinne zjazdy z wysoookiej góry. Wczoraj trzy godziny zabaw na śniegu – zjazdy na sankach, wywrotki, rzucanie śnieżkami, robienie aniołków na śniegu (w moim wydaniu to prawdziwy archanioł!). Beztroski śmiech zagryziony drożdżówką z serem. Zarumienione policzki i wyjątkowy smak herbaty w wielkim kubku podanej. I chóralne w samochodzie śpiewanie do wtóru Całej Górze Barwinków. Chcę to pamiętać i bardzo chciałabym, aby i w moim dziecku pozostały takie dobre wspomnienia.
Przymykam oczy i uśmiecham się do tego, co zapamiętałam w sobotę, wczoraj. Drogę przez pola, las, wzdłuż rzeki którą płynie kra. I tę cisza tak inną od miastowego zgiełku, bo za miastem jest pięknie, cicho i zaskakująco ciepło.

Ulegam temu zachwytowi, ulegam każdego roku. Niezmiennie.
Niezmiennie. Och tak! Jak ja lubię to słowo...

1 komentarz:

  1. Też pamiętam takie sceny z dzieciństwa: sanki, górki, rodziców, tropienie śladów, lepienie bałwana, aniołki na śniegu, zjeżdżanie na workach foliowych wypchanych słomą. Na wsi, dzieci gospodarzy nie miały sanek, tylko te worki, zamieniałam się, oddawałam swoje sanki i zjeżdżałam na workach, ach, co to była za przyjemna jazda. I kuligi, i sanna, i bitwa na śnieżki. Dziś dzieci przed komputerami. Pięknie dbasz o wspomnienia synka, będzie kiedyś do nich wracał, będzie z nich czerpał radość i siłę.
    Pięknie Ci z tą zimą, w czerwieni cudnie i w uśmiechu. Serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń