poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Je suis venu te dire que je m'en vais

Poddałam się.
Wokół wszyscy mówią o końcu lata, na polach zwinięte baloty słomy, na kominach puste bocianie gniazda. Po drodze mijane wozy kolorowe i przydrożne tablice kierujące na dożynki. To i ja poddałam się i pożegnałam lato. W cudownej atmosferze, przy pięknej pogodzie, z winem białym i chłodnym, z pysznościami serwowanymi na stół, z kawą i sernikiem. Wśród rozmów, śmiechu, ośmiu par wszechobecnych, tupiących dziecięcych nóżek. Tarzanie w trawie, fikołki, przewrotki, turniej piłki nożnej, piłki wszelakiej, rzuty do kosza i huśtanie się na linie. A to wszystko w moim ulubionym domu na wzgórzu, domu pięknym i wielkim. Zobaczyłam pewnego zimowego poranka i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Uwielbiam zmiany pór roku na wsi, dokonujące się wraz z nimi zmiany barw okolicznych pagórków, inne zapachy, dźwięki. Żałuję tylko że ta konkretna wieś jest tak daleko od mojego miasta, że trudno tak po drodze wpaść na popołudniową kawę.
Wieczorny powrót do domu, sierpniowe niebo po pogodnym dniu, jeden z moich ulubionych spektakli. Opieram głowę o szybę, patrzę, zapamiętuję i wiem, że to jedna z tych chwil, których nie zamieniłabym na żadne inne. W domu czeka stęskniony pies, głodne koty. Lubię tę chwilę, kiedy wszystkie wybiegają na powitanie, dopraszają o napełnienie misek, o głaski, tarmoszenia i spacer.
Otulam ramiona szalem, idę klonową aleją, pod butami jeszcze nie szeleszczą liście.
Między palcami plotą się już pierwsze nitki babiego lata.

[nie umiem zdecydować się, czy wolę tę stonowaną, męską wersję Serge'a, czy nieco histeryczną, chłopięcą wersję Rufusa, ale obie sprawiają, że mocno wtulam się w oparcie fotela i wpatruję w drzwi... to idealna piosenka, kiedy czekam, kiedy nie czekam też brzmi dobrze, budzi tęsknotę za tą przedziwną udręką czekania]

2 komentarze:

  1. wczesna jesień jest zachwycająca, pod warunkiem że świetlista, złocista i ciepła. Potem wiadomo "chmurki i humorki", ale wrzesień potrafi być piękny. Wiesz, na wsi wciąż jeszcze rytm życia wyznaczają pory roku i ja to lubię. Z tą wsią jest jeszcze tak, że życie tu płynie powoli, wszędzie jest blisko, nie ma korków, zachwyca niebo i zachody słońca, których nie zasłaniają wieżowce...i dobrze jest, tylko czasami dławi tęsknota za zgiełkiem, za labiryntem uliczek, za wtopieniem się w tłum, w którym jest się tylko jedną z wielu osób...
    Serdeczności zasyłam. ładne to Twoje nowe miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to szczęście mieszkać na obrzeżach miasta. Prawie jak na wsi, po sąsiedzku nadal rano pieje kogut!:) I bardzo to lubię, aleję klonów, stawki, lipy, wieczorny spokój i ciszę.
      Skoro miejsce ładne to zapraszam do częstych odwiedzin:)

      Usuń